środa, 20 lutego 2013

Rozdział 6: Chyba czas zamienić wspomnienia w teraźniejszość...

Po skończonym treningu każdy odszedł w swoją stronę, tzn. w stronę swojego samochodu. Wciąż mieszkałam z Torrim i wciąż jeździliśmy wspólnym samochodem. Mimo, że nie wiedziałam, jak długo jeszcze tu zostanę ( a spodziewałąm się, że krótko- w końcu Chelsea już ‘wyszłą na prostą’ i grają całkiem nieźle), nie chciałam sprawiać Ferowi problemu. Ale za kązdym razem, kiedy zaczynałam ten wątek, on od razu mi przerywał, twierdząc, że „zwariowałam, jeśli tak twierdzę” i że „jestem porąbana, jeśli myślę, że pozwoli mi mieszkać w jakimś hotelu albo coś wynajmować, czy tym bardziej płacić mu za zamieszkanie w jego domu”. To była faza pierwsza: agresja. Faza druga to łagodność i gorliwe zapewnienia, że ” ja nie jestem żadnym problemem, wręcz przeciwnie- moja obecność sprawia mu ogromną radość i sprawia, że wszystkie problemy odchodzą w dal…”.
Przewracałam oczami nawet na myśl o tych jego wszystkich tekstach, które znałam na pamięć.
- Ok, to co robimy?- krzyknął Torri na wejściu.
- No nie wiem… nie mam pojęcia szczerze mówiąc. Albo wiesz co? Ty włącz TV, a ja przygotuję coś do zjedzenia, pewnie jesteś głodny po treningu…
- Nie musisz…
- Wiem, ale chcę!- jak zwykle wtrąciłam mu się w zdanie. On się do tego już chyba przyzywyczaił, bo przestał przewracać oczami. Podszedł tylko i ucałował mnie w czoło.
- Dobra, ale najpierw idę wziąć prysznic. Masz wszystko, czego ci potrzeba do przygotowania jakiegoś posiłku?
- Yhymn. Płatki i mleko są.- wyszczerzyłam się- Nie no, żartuję. Jest wszystko, a twoim obiadem na pewno nie będą płatki z mlekiem.
Kiedy odszedł szepnęłam do siebie: „Tylko musli na sucho”, dodając do tego swój złowieszczy śmiech.
- Wszystko w porządku?- aż podskoczyłam słysząc za sobą jego głos.
- Tak, tak, czego miałoby być inaczej?- szybko odpowiedziałam.
- No nie wiem, ale ten twój złowieszczy śmiech nie zwiastuje niczego dobrego…- chwila ciszy.
- Idź lepiej pod ten prysznic!- machnęłam ręką. On tylko wzruszył ramionami i udał się na górę.
„Dobra, teraz na serio: co my tu mamy…?”- zajrzałam do szafki. Wybrałam odpowiednie składniki i zaczęłam przygotowywanie czegoś do zjedzenia.

- Mmmmm…co tak ładnie pachnie?
- To chyba sos do spaghetti, ale pewności nie mam.- zaśmiałam się. Fer właśnie wszedł do kuchni.
- Jesteś…boska…- mówił w przerwie między jednym makaronem, a drugim.
- Ej!- zdzieliłam go po rękach- Łapy precz od makaronu! Za chwilę wszystko będzie gotowe, trochę cierpliwości!- zmarszczył brwi, ale posłuchał.
- To ja idę włączyć TV…- wyszedł w stronę salonu.
- Ej, twoja ulubiona >piosenka<!- krzyknął.
- No, racja!- od razu zaczęłam się śmiać i bujać w rytm muzyki.- A wiesz, że to są prawdziwe słowa??- krzyknęłam.
- Nie żartuj.- znów podskoczyłam. Znów niespodziewanie stanął za mną.
- Matko, człowieku! Nie skradaj się tak, bo przypadkiem oberwiesz! – wystawiłam mu język. On zrobił to samo. Ach, jacyśmy dorośli…
- Dobra, siadaj i jemy. Smacznego.- podstawiłam mu talerz i sama usiadłam do stołu.
- Dźęękiii, macznego!- odpowiedział z pełną buzią. Wspominałam już, że jest ode mnie starszy?

Po skończonym obiedzie obydwoje usiedliśmy w salonie.
- To co teraz? Fifa?- spytał.
- No nie wiem… jeszcze znów przegrasz i się obrazisz.- wyszczerzyłam się. Jak zawsze zresztą, kiedy jestem z nim.
- Ja wcale nie…! No dobra, niech ci będzie… Posłuchaj, wracając do naszej rozmowy z treningu… to jak było na tych wakacjach?- doskonale wiedziałam, o co pytał.
- Z roku na rok jest coraz lepiej… i już tak nawet nie płaczę…- spojrzał na mnie współczująco, ale jak prawdziwy brat.
- Cieszę się…- szepnął.- Chodź tu! – przytulił mnie mocno- Chcę, żebyś wiedziała, że choćby nie wiem co, zawsze możesz na mnie liczyć, we wszystkim!
- Doskonale o tym wiem- uśmiechnęłam się.
- To czego żeś mi nie powiedziała, że będziesz w Polsce??- swoim obyczajem przewróciłam oczami.
- Bo miałeś swoje plany! Zresztą, to żadna nowość, że wolny czas spędzam w Polsce.
- Ok, ok, ale czasem mogłabyś mi powiedzieć o swoich planach… bo dawno mnie w tej Polsce nie było…
- Euro- przerwałam mu. Jak zwykle zresztą.
- Tak, ale nie w twoich rodzinnych rejonach.
- Nie musisz tam być tak często. Nie ma co zwiedzać.- odsunęłam się trochę od niego. Chyba zaczyna się kłótnia…
- Ale może chcę być? Słuchaj, czy ty coś ukrywasz?
- Nie…
- Kłamiesz.
- Nie!
- To dlaczego się denerwujesz?
- Bo mnie wkurzasz!- byłam już na maksa poirytowana. Wstałam i udałam się na górę, do swojego pokoju.
- Sandra…Ech…- to jedyne, co usłaszałam, nim zamknęłam drzwi od pokoju.

Jeszcze dobrze nie trzasnęłam drzwiami, a już wskoczyłam na łóżko. „Co się ze mną, do cholery, dzieje?!”- wciąż pytałam siebie w myślach, w nadziei, że uzyskam odpowiedź. Ale ona nie nadchodzi, w takich sytuacjach nigdy jej nie ma. Żeby nie zacząć płakać, wzięłam na kolana laptopa. Po włączeniu ukazała mi się moja tapeta: kombinacja zdjęć moich z Torrim, ale też i z niektórymi piłkarzami z Manchesteru United oraz Chelsea, ale przede wszystkim z reprezentacją Polski.
Oczy mi się zaszkliły. Usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko zaczęłam mrugać. Jeśli to był Torri- a był na pewno- wejdzie, choćbym się nie zgodziła. I jak na zawołanie drzwi się uchyliły, a zza nich wystawiła się blondwłosa czupryna.
- Sandra, posłuchaj…nie chciałem cię urazić. Jeśli zrobiłem, bądź powiedziałem coś nie tak…przepraszam.- powiedział ze skruchą. Właśnie w tym momencie po raz kolejny w swoim życiu zdałam sobie sprawę, jak bardzo go kocham.
- Nie ma sprawy… To ja. Znowu. Nie wiem, co się dzieje…to chyba coś w stylu ZNP* czy coś…- uśmiechnęłam się blado.- Wejdź, co tak stoisz.
Szybko przekroczył próg mojego pokoju i przymknął drzwi. Usiadł koło mnie i zerknął na ekran laptopa.
- O, jaka fajna tapeta!- posłałam mu uśmiech. Przyjrzał się jej dokładnie i delikatnie zmarszczył brwi. Doskonale wiem, co to oznacza. Już wiedział. Skubaniec.
- Chyba wiem, co jest przyczyną twojego zachowania siostrzyczko…- uwielbiałam, kiedy tak do mnie mówił. Przez to zapomniałam zaprzeczyć jego słowom, co zawsze robiłam. Bezsensownie zresztą.
- Ty najzwyczajniej w świecie tęsknisz…jak mogłem wcześniej na to nie wpaść- uśmiechnął się delikatnie i pocałował mnie w policzek- Nie wiem, za czym dokładnie, ale domyślam się, że za wszystkim związanym z Polską. powinnaś się z nimi skontaktować- dodał po chwili, ocierając moje łzy kciukami. Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęłam płakać!
- Myślisz?- spytałam tylko drżącym głosem.
- Ja to wiem.- ponownie ucałował mnie w polik i wyszedł. A ja już wiedziałam, co robić.


Wzięłam głęboki oddech i połączyłam się z Wojtkiem Szczęsnym. „Żeby był, żeby był”- powtarzałam w myślach. Coś jak krótki trzask i już widziałam jego twarz. Momentalnie się rozpromieniłam.
- Sandra, to ty?- spytał jakby z lekkim niedowierzaniem.
- To nie ja, to moja Shauma!- rzuciłam z rozbawieniem. Od razu wrócił mi dawny humor. Wojtek roześmiał się.
- Nawet nie wiesz, jak to cudownie zobaczyć cię po tak długiej przerwie.- Spojrzałam w kalendarz. No tak, październik. A ja widziałam się z nim tylko w czerwcu.
- Ciebie również!
- Ej, wiesz co sobie teraz pomyślałem?
- Tak, jasne. Jestem jasnowidzem i czytam w myślach- przewróciłam oczami. Wiedziałam, że to pytanie retoryczne, ale wprost nie mogłam się oprzeć. A on był raczej do tego przyzwyczajony, toteż nie zraził się, tylko kontynuował.
- Pamiętasz, jak to wcześniej było?- jakże mogłabym zapomnieć?- Rozmawialiśmy ze sobą na skype codziennie, a ja zawsze robiłem ci zdjęcia i nagrywałem nasze rozmowy.- uśmiechnęłam się na samo wspomnienie nazych rozmów.
- I wiesz co?- dodał- Chyba do tego wrócimy, co? I chyba jednak założe tego bloga..- sięgnęłam pamięcią parę miesięcy wstecz. Tak, pamiętam jego pomysł…Chciał założyć bloga, na którego wrzucałby nasze fotki i filmiki z naszych rozmów. Nie chciałam się zbytnio zgodzić, więc go nie założył.
- No nie wiem, czy to taki dobry pomysł…- odpowiedziałam niepewnie.
- Oj, no weź! To tak na pamiątkę! Kiedy będzie ci smutno, albo będziesz tęsknić, albo i jedno i drugie, wejdziesz na takiego bloga i od razu poczujesz się lepiej, zobaczysz.
„To by mi się teraz przydało”- pomyślałam od razu.
- A wiesz, ilu fanów by się cieszyło? Miliony!- wyszczerzył się
- Taa, twoich na pewno…ale musiałbyś to tłumaczyć na angielski…
- Możliwe, ale większość twoich fanów jest chyba z Polski, chcoiaż w Anglii pewnie też sporo…i w ogóle wszędzie masz sporo fanów!- pokręciłam głową.
- Ja? Chyba ty! Ja mam w ogóle jakiś fanów??- teraz to on pokręcił głową.
-Nie no, nie wierzę! Oczywiście, że masz! I to chyba więcej ode mnie, serio! Są też tacy, którzy cię pamiętają nawet z Ac Milanu!!
- Przecież ja byłam małą dziewczynką, ewentualnie później nastolatką…- mruknęłam.
- No właśnie! Więc co? Zgadzasz się?- spytał.
- No nie wiem…
- Matko, ileż można?!- poirytował się. Szczerze mówiąc, uwielbiałam ten obraz. Kochałam wręcz. Tak, wiem- jestem okrutna.
- No dooobraaa….Ale jak cię zhejtują czy coś, to nie miej do mnie żalu!- dodałam szybko
- Spokojnie, zobaczysz- to będzie hit internetu! Może nawet pobije Facebook!- wyszczerzył się.
- Taa, na pewno- prychnęłam, ale też się uśmiechnęłam.
Nareszcie zaczęło się robić choć odrobinę tak, jak dawniej.


***

Znudzony i zmęczony włączyłem telewizor. Akurat leciały jakieś wiadomości sportowe. „Ok, może być. Bylebym tylko nie zasnął.”- powiedziałam do siebie w myślach.
Pokazywali skrót meczu. I wtedy właśnie zobaczyłem ją. Dziewczynę z drużyny Polski. Dziewczynę z EURO. Dziewczynę z Chelsea i Manchesteru United.
„Ona mnie chyba prześladuje”- szepnąłem do siebie. Pokazywali ją chyba częściej, niż tego całego Messi’ego! Nie żartuje.
Siedziała koło tego trenera, jak mu tam? Matteo czy coś w tym stylu…Przyjrzałem się jej badawczym okiem po raz kolejny: wysoka brunetka…nie, szatynka, o długich, gęstych włosach, szczupła, ale nie za chuda, z krągłościami w odpowiednich miejscach. Roześmiana. Właśnie mówiła coś do tego z loczkami…jak mu tam? Chyba David…
Z zamyślenia gwałtownie wyrwał mnie uścisk czyjejś ręki na moim prawym ramieniu. Aż podskoczyłem.
- Spokojnie, stary! Przecież nie chcę cię zabić!- Marcelo, a któżby inny?
- Jeszcze…- Pepe.
- Ej, co robisz?- spytał Marcelo.
- A nie widać?- w końcu się odezwałem.
- O, jakiś mecz!- krzyknął entuzjastycznie Kepler.
- Hej, to nie ta laska z Polski?
- Tak, to ona. Brawo za spostrzegawaczość.- mruknąłem, ale oni zdawali się nie zwracać na mnie uwagi. Rozsiedli się na kanapie i zaczęłi wpatrywać się w telewizor dokładnie tak, jak ja przed chwilą.
- Ona trenuje teraz Chelsea, c’nie?- spytał Pepe.
- Jak widać- odparłem.
- Ej, to nie jej Paulo mówił o tym, żeby trenowała nas?
- Tak, to była ona.
- Niezła laseczka, dlaczego jej nie znam?- to było typowe pytanie Marcelo.
- Bo nie oglądasz TV, ćwoku! Ona jest ostatnio dosłownie wszędzie! Była na EURO, jest w każdych wiadomościach i na każdym meczu Chelsea, wszędzie ją pokazjują!- odparł pepe.
- Bo jest niezła- Marcelo oblizał wargi. Zrobiłem minę wyrażającą moje obrzydzenie.
- Weź przestań, bo jeszcze się zaraz nam tu podniecisz!- roześmiał się Pepe- Ale racja, jest niezła. A nawet lepsza. I na serio zna się na piłce nożnej, dacie wiarę? Dziewczyna!- dodał po chwili.
Zamyśliłem się. Ona naprawdę była niezła. I pierwszy raz widziałem dziewczynę, która zna się na piłce nożnej. Kamera zrobiła zbliżenie i pokazała nam ją przytulającą się do tego blondasa, Torresa.
- Ty, co ona do niego ma?- szturchnął mnie Marcelo.
- A skąd ja mam wiedzieć?- odparłem
- Słyszałem, że kiedyś uważano ich za parę, ale tak na serio są przyjaciółmi.- powiedział Pepe.
- Mmm… też chcę, żeby była moją przyjaciółką.- jak zwykle Marcelo.
- Przestań!- ja i Pepe krzyknęliśmy jednocześnie.
- No co?!- obruszył się- Wy byście nie chcieli jej chociaż poznać?- spytał.
- Poznaliśmy ją już na EURO.- odpowiedział Pepe.
- Chyba ty- odparłem- ja ją tylko widziałem, ale słowa nie zamieniłem.
- Bo żeś burak! Trzeba było zgadać!- roześmiał się Kepler.
- I co jeszcze?- burknąłem. Teraz śmieli się oboje, jakby rzeczywiście było z czego. Jeszcze raz rzuciłem okiem na ekran, żeby zobaczyć jej twarz. I ten uśmiech…

______________________________________

* ZNP- Zespół Napięcia Przedmiesiączkowego ;D

To ostatni rozdział z poprzedniego blogu. Następny będzie bradziej aktualny ;d

1 komentarz:

  1. Super <33
    Pisz, a właściwie dodawaj szybko kolejny <33
    Zaprazsam do mnie: http://tajemnicalustra.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń